...Ile ludzi tyle myśli, zdrad dla korzyści Gdy świat codziennie chce Cię zwalić z nóg Tyle marzeń, tyle pragnień, w Twojej głowie wojna Czy udźwigniesz ciężar drogi, którą przyjdzie Ci pójść Będą mamić Cię wizjami, oszukiwać teoriami Musisz być gotowy, aby przyjąć cios Trzymaj głowę wysoko, nie daj satysfakcji wrogom Przecież to Twoje życie, sam nadajesz mu właściwy tor"
piątek, 18 października 2013
Rozdział 10: Uśmiech to całą prawda smutku
podkład muzyczny (wyłączcie tylko playlistę :D)
- Ale jak to do Nowego Yorku - krzyczeliśmy z Leną,widząc ,że oczy wszystkich klientów kawiarenki spoczywają na nas...
- Normalnie...Moi rodzice dostali tam duże zlecenie,wyjeżdżamy już w poniedziałek.Przepraszam,że mówię wam to dopiero teraz,ale wcześniej nie potrafiłem...
- Alee co ze szkołom,co z domem, co z NAMI! - krzyczała Lena
- Do szkoły pójdę tam,dom nie jest już praktycznie nasz,kupił go jakiś biznesmen,a co z nami...przecież dużo par żyje w związku na odległość,a po za tym coś się między nami psuje nie jest tak jak dawniej więc ta wyprowacka będzie dla nas sprawdzianem.Sory,ale ja już musze iść papa - nadal mówił,ale NIE mój Maks NIE mój przyjaciel od dawna.W tej chwili mówił to przemądrzały i zadufany w sobie koleś,który patrzył na nas a w szczególnośći na zdrózgotaną tą całą sytuacją Lenę z dziwnym uśmieszkiem...jak by mu to sprawiało przyjemność.Złapał swoją kurtkę i wyszedł...łajdak
- Blanka,alee jak onn chce mnie zostawić,już mnie nie kocha - wyszeptała jąkając się a po jej poliku spłynęła łza
- Nie, nie on cię kocha.na pewno cię kocha...chodź przejdziemy się,a potem pójdziemy do ciebie po rzeczy do spania i wrócimy do mnie zrobimy sobie nocowanie co? - No Lena uśmiechnij się - powiedziałam do przyjaciółki uśmiechając się pusto - Pamiętaj prawdziwa miłość przetrwa wszystko - pytanie czy tylko jest prawdziwa
Godzinę później:
-Dobrze,masz racje a teraz teraz chodźmy do mnie wezme kilka rzeczy i spadamy do ciebie tak?
- Tak - odpowiedziałam ciesząc się z widniejącego na twarzy mojej przyjaciółki mizernego uśmiechu... który wyrażał cierpienie,zranienie i coś jeszcze czego ja nie umiałam odczytać.Weszłyśmy do wysokiego bloku w którym oczywiście mieszkała Lena na szczęście już na drugim piętrze.Mieszkanie mojej przyjaciółki było nie za duże ale za to przytulne i no cóż opustoszałe...uroki wyprowadzek.Pokój jej był naprawdę ładny taki kolorowy i ciekawy mniej więcej dla tego,że ten niby obraz czy coś namalowała sama no prawie.Hmmm tylko jej pokój był jeszcze taki pełny.Chyba moją Lenę złapało lenistwo.
- Dziewczynki chcecie może kawałek szarlotki kupiłam sporo w cukierni? - spytała jej mama
- Nie ja dziękuje - odkrzyknęła stojąca na schodach Lena
- Za to ja z chęcia spróbuje - uśmiechnęłam się zabierając talerzyk ze stołu
Godzinę później:
- Jak ten czas szybko leci już 4! - powiedziałam
- Oja rzeczywiście spakowałam już ciapki,piżamę i ubrania na jutro jestem gotowa,ale mam prośbę...
- No jaką? - spytałam ponownie podejrzewając,że coś się święci
- Wiesz,ze moi rodzice wylatują w Niedziele,a ja do ciotki wyprowadzam się w Sobotę.Oni powysyłali już paczki do Polski dlatego jest już tak pusto,a ja za to jestem w totalnej rozsypce proszę pomóż mi to ogarnąć.Mam już nawet pudła. - zaśmiała się
- Oczywiście! od czego ma się przyjaciół - zgodziłam się przybijając z Leną piątkę
2 godziny później:
Razem z moją przyjaciółką spędziłam dwie godziny na wkładaniu różnych książek ubrań i innych dupereli do pudeł z napisami: ZABIERAM,ODDAJE,WYRZUCAM,bardzo fascynujące zajęcie mówiąc.
- Ej! Blanka! - przerwała moje przemyślenia Lena
- Co?
- Wstawaj idziemy - pociągnęła mnie za rękę,przyznam ,że nie byłą tak delikatna jak Louis.Właśnie Louis,ciekawe co u niego pisał,że dobrze hmm muszę się z nim spotkać.
- Do widzenia! - powiedziałam wiążąc sznurówkę mojego trampka
- Do widzenia,Lenko chodź tu do mnie - powiedziała przyjemnie
- Mamo ja dzisiaj zostanę na noc u Blanki naprawdę muszę..-powiedziała i przytuliła się do swojej rodzicielki.Hmm zazdroszczę jej tego,niby z ciocią jest świetnie,bardzo mnie kocha Lili i Adaś też,tworzymy rodzinę,ale mieć swoich rodziców mamę tatę...bezcenne
- Papapa - po tych słowach wyszliśmy z domu...
"...Coraz częściej przekonuje się,że nie warto przywiązywać się do miejsc,rzeczy i ludzi .Miejsca się zmieniają,rzeczy psują,a ludzie? Heh ludzie odchodzą..."
CDN
Na początek to chce was bardzo ale to bardzo przeprosić,że tak długo dodawałam ten rozdział miałam problemy,szkoła i w ogóle.Ale miejmy nadzieje,że się to więcej nie powtórzy :D,A i znowu prośba do starszych i nowszych czytelników mówcie o moim blogu innym znajomym przyjaciołom i wszystkim innym! A o rozdziale uważam,że jest całkiem dobry a i WŁĄCZCIE PODKŁAD bo nadaje świetny nastrój tylko wyłączcie playlistę! Liczę na komy xD i na nowe wejścia no!!!!!! Pozdrawiam i całuje!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz