Rozdział 12:"Każdy powinien mieć kogoś, z kim mógłby szczerze pomówić, bo choćby człowiek był nie wiadomo jak dzielny, czasami czuje się bardzo samotny."
10 lipca 2013 rok.
10 rano:
- Blanka! wstawaj - krzyczała Lena tarmosząc mnie po całym łóżku
- Co chcesz!? kór...de
- Szczerze to nic,ale ja już wstałam więc ty już przecież nie będziesz spała - powiedziała zadowolona.Zaraz coś jej zrobię normalnie.
- Grr idź się już lepiej ubierać,a ja pójdę sprawdzić co tam na dole - zarzuciłam szlafrok włożyłam kapcie i ruszyłam w stronę schodów
...
- Ciociu co się stało? - spytałam zapłakanej kobiety siedzącej na sofie w towarzystwie tysiąca chusteczek.
- Troy zerwał zaręczyny - rozpłakała się jeszcze bardziej.Po tych słowach stanęłam skamieniała i sama nie wiem o czym myślałam.Widząc to ciocia wyjęła chusteczkę otarła oczy i podeszła do mnie.
- Blanka,kochanie nie przejmuj się my po prostu nie byliśmy dla siebie przeznaczeni.Teraz lepiej powiedz mi czy jesteś głodna,a jak tam Lena,pójdę zrobić wam śniadanie. Nagła poprawa ehh o czym ja marze.
- Nie,Nie sama coś zrobię,nie przejmuj się,teraz idź się połóż i prześpij na pewno ci się poprawi - powiedziałam cicho jakby obawiając się,że głośniej wypowiedziane słowa pogorszyły by jeszcze bardziej tą już teraz tragiczną sytuację.
- A Liliana? - spytała ciocia
- Ją też sie zajmiemy nie przejmuj sie nią tymczasowo
- Dobrze.Ale wieczorem pójdziemy się przejść,mamy kilka spraw do omówienia.
- Oczywiście.Mamo mam do ciebie jeszcze tylko małą prośbę dziś wyjeżdża Maks...-na chwile zawiesił mi sie głos - mogła byś nas podwieść na lotnisko o 2 bardzo proszę,chciały byśmy się z nim pożegnać
- Oczywiście.Na pewno dasz sobie rade z tym śniadaniem ?
- Tak.
- Jeśli tak to ja idę - mama poszła do sypialni a ja pobiegłam na górę ubrać się i opowiedzieć o wszystkim Lenie.
- Mama zawiezie na na lotnisko - powiedziałam do już ubranej i umalowanej przyjaciółki
- Blanka co jest.Co tam się stało? - spytała z niepokojem w głosie.Nareszcie,muszę się komuś wyżalić,właśnie w takich chwilach są najbardziej na świecie potrzebni przyjaciele
- Zaraz ci o wszystkim opowiem,ale najpierw pójdę się szybko ubrać i jakoś ogarnąć.A i pomożesz mi naszykować śniadanie dla mnie ciebie i Lilki? - spytałam wyciągając zestaw za oknem mocno świeciło słońce więc te ubrania nadadzą się świetnie...na razie pogoda w Londynie jest zmienna zawsze niezgodna z moim poczuciem szczęścia i swojej wartości.
...
- Więc teraz już wszystko wiesz - odetchnęłam z ulgą dobrze się z kimś podzielić tak dużym problemem hyhy teraz ona też jest w to zamieszana.
- To straszne.Nie wiedziałam,ze istnieją aż takie dupki - powiedziała Lena
- Widocznie istnieją i to nawet dwa.Chodź idziemy robić śniadanie bo ja jestem strasznie głodna - zaśmiałam się
- Lili wstawaj - walnęłam pięścią w drzwi siostry Ałć cholercia, i razem z Leną zbiegliśmy po schodach w prost do kuchni.Wczoraj mama zrobiła duże zakupy więc w lodówce dużo jedzenia jej.
- No to od czego zaczynamy! - spytała
- Morze ty posmaruj trochę kromek chleba i umyj sałatę a ja pokroje pomidora i ogórka ok?!
- Spoks!
...
- Już posmarowane a ty jak stoisz z tym krojeniem? - coś tam gadała Lena kiedy ja rozmyślałam nad tym dlaczego wszystko się wali najpierw ten wyjazd Maksa,potem ta wyprowadzka rodziców Leny i teraz jeszcze to ...
- Ałć! - krzyknęłam a z mojego palca spłynął strumień krwi.No jeszcze tego brakowało - pomyślałam
- Matko Blanka,weź lepiej usiać a ja to skończę sama
- Dzięki,
- JEZUS! co tu się dzieje? - biegła ze schodów przerażona Lila
- Nicc,a jak waliłam w drzwi to się nie obudziłaś! - wybełkotałam
3 godziny później:
- Jejku jak tródno jest się rozstać z własnym przyjacielem - mówiłam przytulając Maksa
- Wiem.Ale przecież czasem będziemy rozmawiać przez skypa,są telefony,facebook.
- Dobrze,ale obiecaj damy radę - w oczach Leny pojawiły się łzy
- Tak..damy..- przytulił ją i pocałował w policzek
- Tylko Maks nie zapomnij o nas..- wyszeptałam
- Nigdy,ale teraz muszę już iść niestety papa i oddalił się w stronę samolotu poszedł i już nie wróci...a może.
- Blanka chodź idziemy już - szarpnęła mnie Lena - Jak dojedziemy ja muszę isć do domu dokończyć pakowanie - powiedziała załamującym się głosem
- Dobrze dasz sobie rade sama? - spytałam
- Tak
20.00 w domu:
- Blanka! chodź idziemy na ten obiecany spacer! - krzyknęła mama z dołu już w nieco lepszym humorze
- Już idę - odkrzyknęłam nawet ciesząc się z powodu tego spaceru
- Tylko weź sweter bo robi się zimno! - oczywiście wybrałam mój ulubiony i zbiegłam na dół
30 minut później:
- No a teraz ta najważniejsza sprawa.Zauważyłam,że ostatnio często spotykasz się z Louisem.
- Tak to mój przyjaciel
- Chiciałam ci tylko powiedzieć,zę z powodu mojego rozstania z Troy`em niech twoja przyjaźń z Louisem się nie osłabi a najważniejsze nie zakończy.No to tyle teraz możemy już wracać do domu i zrobić sobie gorąco czekolade.
- Dziekuję...- wyszeptałam i przytuliłam się do mamy
- W Niedziele odlatuje Pani Kasia i jej mąż jedziesz się z nimi pożegnać bo ja tak? - spytała mama
- Tak właśnie chciała bym być wtedy przy Lenie - odpowiedziałam
- No to załatwione.A poza tym Polska Polska jak ja dawno tam nie byłam....
CDN
No i jak podoba się? Mam nadzieje,że chociaż trochę.Według mnie nie jest najgorszy,choć nie ma w nim za dużo akcji ale musiałam dociągnąć pewne nie zakończone wątki no i taki wyszedł,myśle że w następnym rozdziale będzie więcej napięcia i akcji ;). Sądzicie,że taka długość jest wystarczająca? Myślę,że następny rozdział będzie również w poniedziałek,jeśli coś miało by się zmienić to napisze.Możecie też zadawać pytania na asku pod którymś rozdziałem podawałam link do mojego konta więc zapraszam ;-; A i jeszcze jak macie jakieś ciekawe,sprawdzone stronki ze stylizacjami to podajcie w komentarzach. :D