piątek, 20 września 2013

Rozdział 6 Zmienna i kapryśna jak niebo nad Londynem..

Następnego dnia 9:38 :
 - Ale się wyspałam! Ciekawe która juz ? - przeciągneąłam się i spojrzałam na ekran telefonu 
- Jejku już ta godzina i wiadomość z rana ciekawe od kogo?

 - tak jak się spodziewałam....Louis odpisałam szybko i podeszłam do szafy 
- W co by się tu ubrać, to tylko trening więc nie będę się stroić i założę to   - ruszyłam w stronę łazienki gdzie wykonałam poranną toaletę,jak zwykle lekki makeup i uczesałam wysokiego kucyka
- Osz nie było mnie 10 minut a już dwa sms`y pierwszy od Louisa:
                         i drugi od Leny:
- MAM POMYSŁA! - krzyknęłam wybierając numer Louisa
- Loui mam problem,czy mogła bym zabrać Lenę ze sobą do was
- Oczywiście! z twoich opowiadań wynika ,że to fajna dziewczyna
- No to super! - ucieszyłam się słysząc taką reakcje mojego przyjaciela
- Wiesz przyjade po ciebie jak skończysz te zajęcia, a potem zajedziemy po Lene
- Dobrze,czekaj przed sala koło automatu ze słodyczami  tak dokładnie to stwierdziłam więc na pewno się nie zgubisz - zaśmiałam się - PAPA
- Dopiero jedynasta jeszcze zdążę pójść do Leny - myślałam zbiegając po schodach
- Gdzie idziesz? - spytała Lili w czasie gdy ja z prędkością światła wiązałam moje ulubione trzewiczki 
- Do Leny a potem na balet Cześć! -powiedziałam i wyszłam
5 minut później:
  - Wchodź szybko! świetnie się składa,akurat robię płatki chcesz? - spytała uśmiechnięta Lena
- TAK! z chęcią coś zjem jestem bardzo głodna!,ale mam ci dużo do powiedzenia no i Lena sory ,że wczoraj sobie nie pogadaliśmy kompletnie o tym zapomniałam 
- Nie ma sprawy! siadaj już i opowiadaj!
50 minut później:
 - No więc naszykuj się na 3 jedziemy do chłopaków aby lepiej się poznać,nie strój się za bardzo Oj JO ja muszę już lecieć,bo spóźnię się na balet
- Boże święty ja dzisiaj poznam One Direction matko! - Lena spokój chodź odprowadzę cię do drzwi
- PAPA! - powiedziałam ruszając w stronę szkoły tańca nucąc piosenke i odbijając nogą moją różowy worek ze strojem do ćwiczeń czemu mama kupiła mi różowy worek to dopiero  jest pytanie...:D
2 godziny później:
 - Ohh Loui już jesteś! - podbiegłam do chłopaka i rzuciłam mu się na szyję
- Tak już od mała dawna i czekam tu sobie na ciebie a teraz wsiadaj jedziemy - otworzył mi drzwi  swojego samochodu hmmm ci dżentelmeni 21 wieku xD
- Ja wcale nie jestem mała to wy wszyscy jesteście tacy duzi! - odpowiedziałam mu naburmuszona niczym pięciolatka której odmawia się dania cukierka  na co on zaśmiał się i wymamrotał coś pod nosem...

- Mam do ciebie jeszcze dużą proźbę wpadnijmy do mnie przebiorę się zrobiło się ciepło a ja gotuje się w tej koszuli proszę
- No nie wiem... - droczył się ze mną 
- Zrób to dla swojej przyjaciółki
- To porostu zwykły szantaż jest - powiedział udając starszą naburmuszoną kobietę 
- No ale dla przyjaciół robi się wszystko 
- JEST dziękuje kochany jesteś! - krzyknęłam


  
No więc rozdział jednak sie pojawił uprzedzam że będą one dodawane troche później z uwagi ze zaczęła sie już szkoła a ja nie chce zawieszać bloga.A tak z innej paki to chyba wzieliscie moje prośmy na na poważnie od tamtego rozdziału przybyło aż około 100 wejść wow jestem zsokowana a zarazem bardzo szczęśliwa oby tak dalej :D Mam nadzieje ze rozdział sie podoba + przepraszam za błędy :p jeszcze raz dzięki i zapraszam do czytania komentowania i pytania na asku ;3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz